wtorek, 16 czerwca 2015

Moje małe egzorcyzmy

Oto kolejne opowiadanie. Proszę o wyrażanie opinii w komentarzach- to naprawdę wiele znaczy.
***
Każdy powód jest dobry, by zorganizować imprezę studencką. W tym wieku mało kto wybrzydza. Nie potrzeba wiele do dobrej zabawy, szczególnie, jeśli młodzież ma już sesję za sobą i musi jakoś odreagować.
Tym razem padło na Andrzejki. Szczęśliwie zostało kilka rekwizytów z Halloween, więc prace organizatorskie zostały zredukowane do minimum. Ściany wciąż obwieszone były smętnymi plastikowymi szkieletami, klosze od lamp obklejone nietoperzami z papieru, a zamiast firan powieszono chustę z krwią niewiadomego pochodzenia. Goście nie stronili od alkoholu - w końcu nie każdy umie rozluźnić się na trzeźwo. Studenci od razu ruszyli w tany, ale ze względu na brak miejsca i marną muzykę przypominało to raczej rytmiczne podrygiwanie. 
Dziewczyny z ASP podeszły do sprawy kreatywnie i urządziły sobie pod ścianą upiorny barek. Liczyły na wysoki zysk przy niewielkim wkładzie własnym i, chociaż ceny drinków nie dodały im popularności, cel został osiągnięty. Starania zwróciły się z nawiązką.
Przy stolikach stale siedziało kilka osób, ale większość co jakiś czas ruszała się z miejsca i wychodziła na parkiet albo do toalety. Tylko jedna przygarbiona postać od początku nie opuszczała swojego krzesła. Piła jedynie wodę, zresztą z wyjątkowo kwaśną miną, ciągle stukała palcami albo chowała głowę w ramionach. W końcu barmanka zaniepokoiła się, że coś może być z nią nie tak, podeszła więc i zapytała:
- Cześć, jak się czujesz? Wszystko dobrze?
Dziewczyna kiwnęła głową, uśmiechając się sztucznie.
- Jasne, czuję się doskonale. A ty?
Barmanka nie była zbyt przekonana i na wszelki wypadek postanowiła wybadać sprawę.
- Jest nieźle. Na pewno nie chcesz się czegoś napić?- powiedziała raczej ze względu na interes lokalu niż prawdziwą troskę.
- Nie, i bez tego mam straszny bałagan w głowie. Tak przy okazji, jestem Natalia, a ty?
Barmanka wyprostowała się i odrzekła z dumą:
- Dziś mów na mnie Rachela.
Rzeczywiście, ubrana była jak panna ze starej sztuki. Jej długie, kręcone włosy wiły się na czerwonej sukni, a ciemne oczy błyskały ciekawie. Natalia nie mogła rozpoznać jej twarzy, a przecież dobrze znała wszystkie studentki Akademii Plastycznej. 
Pokiwała głową z uznaniem.
- Rzeczywiście, to jest porządne przebranie. Ale skąd taki wybór? Mam nadzieję, że nie planujesz sprowadzić tu żadnych chochołów.
- Nie martw się, nie interesują mnie upiory. Umiem trochę wróżyć z fusów, trochę z ręki i chciałam sobie dorobić jako wróżbitka. Miałam być Cyganką, ale chciałam zrobić wrażenie na pewnym miłośniku Wyspiańskiego z wydziału polonistyki, sama rozumiesz.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Ciągle trzęsły jej się ręce i nie do końca umiała to ukryć. Próbowała jakoś schować je w szerokich, czarnych rękawach, ale to nie pomagało.
Rachela uśmiechnęła się zachęcająco.
- Masz jakieś zmartwienie? Może ja pomogę? Jak już mówiłam, wiele potrafię, przepowiadam przyszłość, zginam łyżeczki siłą umysłu, czytam z kart i robię całkiem dobrą kawę. Skusisz się na coś?
Natalia wzruszyła ramionami.
- Na pewno mi to nie zaszkodzi. Trochę nudzę się tu sama, ale nie mogę się nigdzie ruszyć, bo mam tu doskonały punkt obserwacyjny.
- Co takiego obserwujesz?
Dziewczyna wskazała ręką w stronę tłumu.
- Widzisz go? Tamtego chłopaka w kurtce? 
- Podoba ci się?
Natalia podskoczyła jak diabeł oblany wodą święconą.
- O czym ty mówisz? Nie, myślę raczej, że rzucił na mnie klątwę. Mówiłaś, że znasz się na tych sprawach. Możesz mi pomóc?
- Klątwę? To brzmi niedorzecznie. Do tego nie jest chyba zbyt prawdopodobne.
- Ale to jedyne logiczne wyjaśnienie! - zaperzyła się - Dedukcja nie kłamie! Oczywiście, jest to nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe. Zresztą, zaraz ci wszystko opowiem i sama przyznasz mi rację.
Rachela spojrzała na nią z powątpiewaniem.
-  Po pierwsze, dostrzegam symptomy jakiejś dziwnej choroby. Trochę tak, jakbym miała grypę, ale bez kataru czy chrypki. Cały dzień chodzę poddenerwowana. Mój puls jest zbyt szybki, jakbym wciąż gotowała się do ucieczki. Boli mnie brzuch. Wszystko to jasno wskazuje na jakieś zatrucie, a objawy występują dokładnie od czasu, kiedy ostatni raz go widziałam!
Rachela nie wyglądała na całkiem przekonaną.
- Dlaczego więc tu siedzisz?
- Prowadzę obserwacje. Odkryłam, że patrzenie chwilowo uśmierza ból. Niestety - spojrzała na swoją dłoń z irytacją - ruchy rąk tylko się nasilają. Trzęsę się jak stulatka?
- Wszystko to brzmi bardzo pięknie, ale nadal obstawiam przy swoim.
- Są jeszcze najnowsze rezultaty. - upiła łyk wody - No więc, nawet o nim nie myślę, przynajmniej na sposób świadomy. Ale kiedy idę przez ulicę i widzę na przykład dziewczynę w czerwonej koszuli w kratę, myślę sobie, że on ma taką samą. Zauważam to, tylko w jaki sposób? Skąd w mojej pamięci tyle niepotrzebnych detali?
- Myślę, że rozwiązanie jest dużo prostsze niż opętanie.
- Nie znam go! Jak mógłby tak na mnie działać ktoś obcy? Naprawdę, to nie ma sensu. Słyszałam go raz, może dwa razy, a tydzień temu nie znałam nawet jego imienia. A teraz, czuję to, moja podświadomość domyśla sobie jego historię, tworzy mu nową tożsamość i mam wrażenie, jakbym coś o nim wiedziała. A nie wiem przecież prawie nic.
- Ludzie przechodzą to w różny sposób. To nie jest ospa albo czerwonka, nie ma żadnych uniwersalnych reguł postępowania.
Natalia spojrzała na nią oczami popuchniętymi ze zmęczenia.
- Nie wiem. Mam już tego dość, po prostu chcę trochę odpocząć i wrócić do swojego normalnego życia, ale nie mogę.  
Mój mózg się zbuntował, cały czas czuję podskórne napięcie, jakby ktoś wszczepił mi obcego próbującego zniszczyć mnie od środka. Powiedz mi wreszcie, czy umiesz mnie wyleczyć.
Rachela zamyśliła się na chwilę. Nie była całkiem pewna swojej kuracji, ale stwierdziła, że warto spróbować.
- Znam tylko jeden sposób, ale nie wiem, czy ci się spodoba.
Natalia słuchała w napięciu.
- To rada Racheli. Mickiewicz i Wyspiański w swoich sztukach pokazywali ludzi rozwiązujących zaświatowe problemy za pomocą konfrontacji. Tylko tak możesz rozwiązać swój problem, mianowicie musisz stanąć ze swoim duchem twarzą w twarz i porównać go ze swoim wyobrażeniem. To ci pomoże.
Natalia nie wyglądała na zbyt zadowoloną.
- Mam tu stanąć i rozmawiać? W tym stanie? Chyba żartujesz.
- Już po niego idę, więc jeśli naprawdę chcesz pozbyć się swojej choroby, musisz tu tylko chwilę poczekać.
Rachela zanurzyła się w pijanym tłumie i po chwili wyłuskała odpowiednią osobę. Niestety, kiedy wróciła, stolik był pusty. Zaklęła po cichu, bo liczyła na symboliczną zapłatę za wróżbiarskie usługi.
- O co chodzi? - upiór patrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Nic takiego - machnęła ręką - Ktoś chciał tu coś od ciebie, ale chyba się rozmyślił. Bardzo niezdecydowana osoba. Przepraszam za fatygę. Wracam już do barku, bo ludzie czekają.
I już jej nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz