Jeżeli nie możecie aktualnie wyjechać w podróż swojego życia, książka Piotra Milewskiego da wam przyjemny przedsmak takiej wyprawy. Czytając "Dzienniki japońskie" czułam się tak, jakbym to właśnie ja zwiedzała Japonię stopem i nocowała na parkowych ławeczkach. Jednak nie zawsze było łatwo i przyjemnie. Milewski pokazuje, że taka podróż związana jest także z ryzykiem. Szczerze opisuje swoje problemy z głodem i brakiem pieniędzy. Czasem jest nawet nieco zbyt szczery...
Milewski rysuje się jako podróżnik-filozof, szukający bardziej wiedzy niż wrażeń. Intrygująca jest jego sytuacja w tomie drugim, kiedy wybiera między pozostaniem w klasztorze buddyjskim a powrotem do ukochanej. Podziwiam zresztą jej cierpliwość.
Japonia w książce wydaje się bardziej realistyczna niż w innych utworach tego typu. Można w niej dostrzec zwyczajnych ludzi ze zwyczajnymi problemami. Ciekawym dodatkiem są też poetyckie i filozoficzne przemyślenia autora, choć trudno je czasem traktować poważnie.
Ciekawy sposób parkowania, prawda?
Po przeczytaniu czuję się, jakbym to ja odkryła w podróży prawdziwą Japonię. Za to autorowi należą się brawa. A ja mam już w planach zwiedzanie Syberii z "Transsyberyjską".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz